środa, 24 kwietnia 2019

Wyjazd do Czech 2019 - Dzień 2

Po krótkiej nocy nastał kolejny dzień naszych przygód. W dosłownym znaczeniu sięgnęliśmy gwiazd gdyż przed południem pojechaliśmy do obserwatorium astronomicznego w Ondrejovie. Miła pani przewodnik pokazała nam duży teren obserwatorium w tym muzeum techniki oraz dwa teleskopy. Mieliśmy możliwość obserwować słońce przez jeden z nich. 












Widocznie wymodliliśmy dobrą pogodę gdyż po wizycie w obserwatorium słońce ukazało się nam w pełni, a nam przybyło trochę bagażu w postaci naszych kurtek i bluz, które nosiliśmy od tego czasu ze sobą.Przed powrotem do Mnichovic mieliśmy miłą przerwę w postaci pierwszych czeskich lodów. 



Pierwsze lody przełamaliśmy także w naszych wspólnych międzynarodowych relacjach. Wśród naszej grupy wyłonił się niezwykły wokalno-taneczny team, który mamy nadzieję zdobędzie pierwsze miejsce w programie Polish-Czech Got Talent!

Niektórzy złapali za swoje telefony robiąc obłędne selfie (niestety dla niektórych były to już ostatnie selfie na tym wyjeździe).
W tym dniu zjedliśmy szybki obiad i wyruszyliśmy w dalszą podróż… Ku naszemu ogólnemu przerażeniu znaleźliśmy się na dworcu kolejowym!!! Wstrzymaliśmy oddech. Czy tym razem czeskie drahy dowiozą nas do Pragi? Na horyzoncie ukazał się Niebieski Słoń (nazwa pociągów regionalnych). Spokojnie to nasz docelowy pociąg do stolicy Czech! 

Ogromną niespodzianką była dla nas informacja o niezapowiedzianym wcześniej rejsie prywatnym jachtem po Wełtawie. Po dotarciu na przystań, naszym oczom ukazał się pojazd inny niż pociąg…, co za ulga! 

Podzieliśmy się na dwie grupy. Pierwsza poszła na spacer po mieście, a druga ochoczo ruszyła w rejs. 










Mieliśmy niecodzienną możliwość podziwiać Pragę z pokładu jachtu. Pan Kapitan opowiedział nam o zasadach pływania po rzece oraz omówił najważniejsze zabytki, które mijaliśmy po drodze. Dodatkową atrakcją była obecność czworonożnego towarzysza kapitana, którego z wielką chęcią wygłaskaliśmy (za wszystkie czasy). 

Niektórzy rozkręcali atmosferę na pokładzie śpiewając współczesne polsko-czesko-angielskie szanty, których słów i znaczenia niewiele nas rozumiało, ale i tak wszyscy się świetnie bawili. Także ci na sąsiednich turystycznych statkach. 
 

















Gdy wysiadaliśmy w Mnichovicach zastała nas ciemna noc, jednak rodziny szybko nas odebrały obiecując przy tym sutą kolację. Pełni wrażeń i emocji udaliśmy się na odpoczynek do domów. 

Krótki filmik z dzisiejszego dnia:


Do jutra!!!